300 proc. zysk z dwuletniego depozytu oferowała klientom w latach 90-tych, Bezpieczna Kasa Oszczędności. To pierwszy w Polsce parabank i afera finansowa w wolnorynkowej RP. BKO Lecha Grobelnego protoplastą Amber Gold i Finroyal? Czyżby?
Gdy ktoś oferuje nam interes życia i szybkie pieniądze bez ponoszenia ryzyka, zapala nam się w głowie czerwona, ostrzegawcza lampka. Przynajmniej powinna, a że nie zawsze słuchamy głosu rozsądku, wskazuje liczba osób, które skuszone możliwością łatwego zysku, skorzystały z oferty Amber Gold oraz Finroyal.
Obie spółki oferowały klientom niezwykle atrakcyjnie oprocentowane lokaty. W przypadku Amber Gold i Lokaty w Złoto Wyższy Zysk roczne oprocentowanie depozytu sięgało 16,5 proc., Finroyal proponował standardowy produkt z nieco niższym oprocentowaniem – 12 proc. w skali roku. Średnie oprocentowanie tego typu produktów w bankach wynosi 5-6 proc. Nic dziwnego zatem, że pomimo, iż obie firmy figurują na liście ostrzeżeń publicznych Komisji Nadzoru Finansowego, ich oferta spotkała się ze sporym zainteresowaniem klientów.
Czy można było uniknąć strat? Wystarczyło odrobić lekcję i poszperać nieco w historii. Autorem jednego z większych „szwindli” finansowych lat 90-tych jest Lech Grobelny. W październiku 1989 roku założył on Bezpieczną Kasę Oszczędności. Klientów przyciągnął ofertą. Atrakcyjną? Mało powiedziane! Powierzając Kasie oszczędności na okres dwóch lat można było zyskać 300 proc. zdeponowanej sumy. Oprocentowanie rocznej lokaty w BKO wynosiło 250 proc., półrocznej – 180 proc. Lokata a vista, odpowiednik dzisiejszego ROR-u, umożliwiająca wypłatę gotówki w dowolnej chwili, zapewniała oprocentowanie w wysokości 30 proc.
Skąd BKO miało czerpać środki na pokrycie zaciągniętych wobec klientów zobowiązań? Środki miały pochodzić z wymiany złotówek na dolary. Niestety plan spalił na panewce, bowiem 1 stycznia 1990 roku wprowadzono pełną wymienialność polskiej waluty oraz sztywny kurs dolara, co w połączeniu z rosnącą inflacją, przyniosło nieuniknioną klęskę.
W czerwcu 1990 roku Grobelny wyjechał do Niemiec i ślad po nim zaginął. Przedsiębiorca nie pozostawił nikomu pełnomocnictw upoważniających do zarządzania Kasą. Ile osób powierzyło Kasie swoje oszczędności? Z szacunków wynika, że blisko 10 tys. Polaków, zdeponowało w BKO 25-26 mld starych złotych (przed denominacją). Ostatecznie udało się odzyskać jedną czwartą sumy. Syndyk masy upadłościowej wypłacił klientom 7 mld złotych.
Grobelny został pojmany przez policję w 1992 roku na terytorium Niemiec, przewieziony do Polski. Sąd Wojewódzki w Warszawie skazał założyciela BKO na 12 lat więzienia za zagarnięcie z kasy Dorchemu (której Grobelny był prezesem) 8 mld złotych. Sąd Apelacyjny uchylił wyrok, a sprawę przekazał prokuraturze. Ta z barku dowodów umorzyła śledztwo w 2002 roku.
Dlaczego, aż tylu klientów zaufało BKO i nie podważyło wiarygodności nader atrakcyjnej oferty Kasy? Lata 90 to początek wolnorynkowej gospodarki, Kasa była jednym z pierwszych w naszym kraju parabanków, wcześniej działalność tego typu organizacji była nie możliwa. BKO odwoływało się poza tym do tradycyjnego lokowania pieniędzy w czasach Polski Ludowej w tzw. Szkolnych Kasach Oszczędnościowych oraz Powszechnych Kasach Oszczędnościowych. Sama nazwa BKO nawiązywała właśnie do PKO oraz sugerowała „bezpieczeństwo” inwestycji. Mądry Polak po szkodzie…
O budzącej kontrowersje działalności Finroyal pisaliśmy tutaj, o „złotych górach” obiecywanych przez Amber Gold przeczytasz w tym tekście.