Pierwsza sesja w nowym, 2011 roku na nowojorskiej giełdzie okazała się być całkiem udana. Przyniosła ona duże wzrosty i to w obrębie wszystkich trzech najważniejszych indeksów. Trzeba powiedzieć, że indeksy S&P500, Dow Jones oraz Nasdaq osiągnęły najwyższe poziomy od września 2008 roku, tym samym poprawiając maksima trendu wzrostowego, w którym się poruszają.
Już w pierwszej godzinie handlu było wiadomo, że sesja będzie wzrostowa. W tym czasie ceny akcji poszły zdecydowanie w górę średnio po przeszło 1%. W kolejnych godzinach notowań mieliśmy do czynienia już tylko z kosmetycznymi zmianami cen. Handel był spokojny, na poziomie wielomiesięcznych maksimów. Podobnie jak rok temu, pierwsza sesja w styczniu przyniosła inwestorom entuzjastyczne wzrosty. Należy jednak pamiętać o tym, że raczej nie można wskazać fundamentalnych przyczyn wystąpienia aż tak silnych wzrostów. Co prawda, dane z przemysłu (PMI) napływające z Europy były naprawdę dobre, ale tak oczekiwali analitycy, dlatego można przypuszczać, że zostały już zdyskontowane przez rynek.
W Stanach Zjednoczonych analogiczny wskaźnik obrazujący koniunkturę w przemyśle, znalazł się na najwyższym poziomie od siedmiu miesięcy i po raz 17-sty z rzędu wskazał na ekspansję w tym sektorze gospodarki.
Indeks ISM, którzy mierzy nastroje menedżerów logistyki w USA w sektorze wytwórczym wzrósł w grudniu z 56,6 do 57, 0 punktów, idealnie przy tym wpisując się w prognozy ekonomistów. To bardzo dobry wynik, który wyraźnie świadczy o dynamicznym wzroście aktywności w przemyśle. W ostatnich miesiącach optymizm w tej gałęzi gospodarki nie korespondował bynajmniej z negatywnymi danymi, dotyczącymi wartości produkcji czy zatrudnienia.
Pomimo to, informacje na temat przemysłu w połączeniu z noworocznym optymizmem inwestorów w zupełności wystarczyły, aby indeksy znalazły się na nowych szczytach porecesyjnej hossy. Na rynku surowców również odnotowano bardzo dobrą sytuację. Miedź w Nowym Jorku poprawiła rekord wszech czasów, ceny ropy osiągnęły poziom 96 USD za baryłkę, a srebro na chwilę znalazło się na najwyższym od przeszło 30 lat poziomie.
W obrębie blue chipów najlepiej radziły sobie walory Bank of America, które zyskały 6%. W taki oto sposób inwestorzy zareagowali na wiadomość, że spółka będzie musiała ponieść aż 3 mld dolarów strat z tytułu obligacji hipotecznych, które zostały sprzedane przez Countrywide Financial i kupionych przez rządowe agencje Freddie Mac i Fannie Mae. Ta decyzja powoduje zdjęcie z BofA choć niewielkiej części niepewności, ale równocześnie stwarza możliwości dla innych inwestorów do żądania stosowanych odszkodowań.
źródło: Bankier.pl,
K.K., “Mocne otwarcie roku w Nowym Jorku”.