W ostatnim czasie wiele mówi się w bankach o potrzebie cięcia kosztów. Specjaliści donoszą, że już za parę lat diametralnie może zmniejszyć się liczba placówek bankowych stacjonarnych, a klienci będą korzystać z pomocy doradców kredytowych i finansowych za pośrednictwem kanałów zdalnych. Sfera wirtualna bankowości w Polsce rozwija się w szybkim tempie. Dzięki niej o każdej porze dnia, a nawet i nocy, 7 dni w tygodniu można skontaktować się z bankiem, zapytać doradcę o produkty i usługi, złożyć wniosek kredytowy, czy założyć lokatę. Nie trzeba przy tym nawet wychodzić z domu.
Technologie internetowe w zakresie bankowości są coraz bardziej popularne. Często zastępują one nawet tradycyjną infolinię. Wirtualny doradca zawsze jest dostępny i może nawet w środku nocy odpowiedzieć klientowi na zadane pytanie. W rzeczywistości jest to robot, który korzysta z zapisanych zasobów wiedzy. Ma on taką wyższość nad zwykłymi doradcami finansowymi, że nie choruje, nie wymaga przerw w pracy i może pracować zawsze. Niezależnie od tego, czy jest dzień powszedni, czy święto, wirtualny doradca jest gotowy do pracy.
W wielu serwisach elektronicznych banków wdrożono już tzw. czatboty, z uwagi na wygodę ich zastosowania dla klientów, jak również biorąc pod uwagę koszty z tym związane. Nawet początkowo poniesione przez bank koszty inwestycji są warte tego, aby w przyszłości móc obniżyć koszty funkcjonowania zwyczajnych infolinii bankowych. Czatbot to wirtualny doradca, czyli program komputerowy, który komunikuje się z klientem posługując się naturalnym językiem. Prezes firmy Stanusch Technologies, wdrażającej takie technologie między innymi na polskim rynku, twierdzi, że wirtualny doradca, pomimo że jest swego rodzaju maszyną, potrafi zrozumieć, co mówi do niego klient, a co więcej – udzieli mu trafnej odpowiedzi.
Stanusch Technologies dodaje, że czatboty są ponad 5 razy tańsze w utrzymaniu i wdrożeniach, niż doradcy obsługujący infolinię. Przeprowadzają one rocznie ponad 2 mln rozmów z klientami. Rok temu ich liczba była znacznie niższa – nieco ponad 300 tysięcy rozmów. Tu wyraźnie widoczny jest wzrost zainteresowania wśród banków i klientów właśnie takimi technologiami. Im więcej rozmów przeprowadzają wirtualni doradcy, tym mniej potrzebni są konsultanci bankowi zatrudnieni dziś w infoliniach. Jeśli tak dalej pójdzie, a rozwój czatbotów nie zostanie zakłócony, wiele osób straci pracę w dziedzinie bankowości.
Eksperci szacują, że do 2020 roku ponad 50% rozmów z klientami banków będzie obsługiwana w call-center przez wirtualnych doradców. W 2015 roku ma ich zaś około 10%.