Amerykańcy inwestorzy są mocno rozczarowani sprzedażą detaliczną. Okazało się, że dynamika styczniowej sprzedaży detalicznej jest niższa od wcześniejszych prognoz ekonomistów. Wywołało to realizację zysków na nowojorskiej giełdzie. Spadki nie były co prawda zbyt głębokie, zaś na rynku długu panuje względny spokój. Taniały jednocześnie surowce, zaś waluta amerykańska minimalnie zyskała względem euro.
15 lutego, we wtorek, inwestorzy z Wall Street oczekiwali z niecierpliwością na publikację danych o sprzedaży detalicznej. Była to dla nich najważniejsza tego dnia informacja. Według biura cenzusowego, w styczniu tego roku obroty handlowców były jedynie o 0,3% wyższe niż w grudniu. Tymczasem, mediana prognoz dokonanych przez specjalistów rynkowych, mówiła o wzroście rzędu 0,5% miesiąc do miesiąca.
Trzeba jednocześnie powiedzieć, że rozczarowanie inwestorów nie było zbyt bolesne i nie odbiło się negatywnie na segmencie inwestycyjnym, który ma całkiem dobrą sytuację. Być może do takiej postawy przyczynił się indeks koniunktury przemysłowej. Zaprezentował się on nieznacznie lepiej od oczekiwań, jeśli chodzi o region nowojorski. Indeks koniunktury przemysłowej w tym regionie wzrósł z 11,9 do 15,4 punktu. Zgodnie z prognozami, na wyjątkowo niskim poziomie cały czas pozostaje indeks NAHB, który odzwierciedla nastroje w branży deweloperskiej.
W rezultacie takich notowań, udziałem głównych indeksów nowojorskich, stały się we wtorek umiarkowane spadki. Otóż, Dow Jones oraz S&P500 straciły tego dnia po 0,3%, zaś Nasdaq obniżył się o niecałe 0,5%. W ten oto sposób wszystkie trzy główne indeksy Wall Street odsunęły się od szczytów post-recesyjnej hossy. Z kolei, w grupie 30 bleu chipów zdecydowanie najgorsze notowania zapisały się na koncie walorów naftowego koncernu Exxon Mobile, które straciły 2,5%, oddając w zasadzie cały, poniedziałkowy wzrost.
W tym samym czasie notowania ropy naftowej w Nowym Jorku zniżkowały o 0,6%, zaś w Londynie surowiec marki Brent staniał o 1,4%. Trzeba zaznaczyć, że wartości traciły również metale przemysłowe. Z kolei, notowania szlachetnych kruszców zwyżkowały w granicach około 1%. Złoto osiągnęło najwyższy poziom cenowy od przeszło trzech tygodni.
Dla giełdowej hossy, którą wyraźnie widać chociażby w notowaniach indeksu S&P500, zyskującego od marca 2009 roku aż 97%, największym zagrożeniem jest dziś inflacja. Rosnące wciąż ceny surowców już od dobrych kilku miesięcy decydują o wzroście kosztów ponoszonych przez przedsiębiorstwa.
W samym styczniu ceny towarów sprowadzanych do USA okazały się być o 5,3% wyższe, niż rok wcześniej. Oficjalne mierniki inflacji CPI wskazują co prawda na stagnację cen, ale już teraz niektóre spółki alarmują rynek, wskazując na rosnące koszty, co może w krótkim czasie doprowadzić do spadku marż.
źródło: Bankier.pl,
K.K., “Sprzedaż detaliczna rozczarowała amerykańskich inwestorów”.