9.4 C
Warszawa
piątek, 29 marca, 2024
Strona głównaAktualnościRynek pierwotny raczej nie skorzystał na „Rodzinie na swoim”

Rynek pierwotny raczej nie skorzystał na „Rodzinie na swoim”

Rynek pierwotny raczej nie skorzystał na „Rodzinie na swoim” Kredyty na preferencyjnych warunkach z dopłatami z budżetu państwa, w ramach programu „Rodzina na swoim”, z założenia miały wspomóc nie tylko młodych kredytobiorców, którzy chcieli kupić własną nieruchomość, ale też developerów sprzedających mieszkania na rynku pierwotnym. Tymczasem, jak pokazują dane statystyczne, do 2012 roku najwięcej kredytów z programu „Rodzina na swoim” było przeznaczanych na nabycie mieszkania z rynku wtórnego.
Deweloperzy stracili już nadzieje, że program rządowego wsparcia kredytobiorców przy okazji pomoże także im samym, a sytuacja na rynku nieruchomości, zwłaszcza tych nowych, jest od czasów kryzysu finansowego, bardzo trudna. Brakuje chętnych na nabycie nowo wybudowanych mieszkań, dlatego też deweloperzy są zmuszeni do obniżania ich cen. Nie gwarantuje to też sprzedaży nieruchomości. Czasem mieszkania stoją wolne przez kilka lat, tracąc na wartości.
Pamiętajmy, że do końca bieżącego roku program „Rodzina na swoim” ma być systematycznie wygaszany. Rząd w 2013 roku najprawdopodobniej zaproponuje nowy program wsparcia mieszkalnictwa. Tymczasem, zwiększono warunki, jakie należy spełnić w „Rodzinie na swoim”, aby otrzymać kredyt na preferencyjnych warunkach. Podstawową zmianą jest to, że na kredyt z programu można nabyć w praktyce wyłącznie mieszkanie z rynku pierwotnego, jako że limity cen mieszkań są w tym przypadku nieco wyższe, niż dla rynku wtórnego. To jednak nie wywoła prawdopodobnie fali inwestycji prywatnych w nowe mieszkalnictwo.
Rynek pierwotny nie może skutecznie konkurować dziś z rynkiem wtórnym, jako że ten ostatni jest bardzo elastyczny. Rząd obniżając limity cen mieszkań kwalifikowanych na preferencyjny kredyt, miał zmienić nieco układ sił na rynku. Teoretycznie, kredytobiorcy powinni zostać zachęceni do nabywania mieszkań na rynku pierwotnym. Dotychczas nie widać rosnącego zainteresowania tym rynkiem.
Wielu deweloperów oskarża poniekąd rynek wtórny o to, że zaniża ceny nieruchomości i właśnie w taki sposób buduje swoją silną pozycję. Część pieniędzy za mieszkania nie jest w ogóle ujawniana.
Z resztą, w wielkich miastach, takich jak Warszawa, można na próżno szukać mieszkania, które kwalifikowałoby się do dopłat z budżetu państwa w ramach programu preferencyjnych kredytów. Mieszkanie na rynku wtórnym musiałoby kosztować 5 148 zł za metr kwadratowy, zaś z rynku pierwotnego – 6 435 zł. Trzeba powiedzieć, że mediana cen mieszkań w Warszawie w styczniu wyniosła z kolei 7 545 zł za metr kwadratowy.
Jedynie poza wielkimi aglomeracjami kredytobiorcy mają realne szanse na znalezienie nieruchomości, która spełni wymagania ustawy o programie „Rodzina na swoim”.
Podsumowując, program „Rodzina na swoim nigdy nie miał decydującego znaczenia dla rynku pierwotnego mieszkań i w tym roku raczej się to nie zmieni.