Kredyty we frankach szwajcarskich były wyjątkowo popularne jeszcze w 2006-2008 roku, czyli przed kryzysem gospodarczym na świecie. W polskich bankach często były one zaciągane na zrealizowanie inwestycji mieszkaniowej. Były znacznie tańsze od kredytów w złotówkach, a nikt w okresie ich największej popularności nie zdawał sobie sprawy z tego, jak istotne jest ryzyko zmiany kursu walutowego w przypadku tych zobowiązań kredytowych.
Ostatecznie, okazało się, że nagły wzrost kursu franka szwajcarskiego spowodował znaczne podwyższenie wartości kredytów we frankach szwajcarskich, w wyniku czego wielu kredytobiorców ma obecnie do spłaty większą kwotę kapitału, niż w momencie zaciągania kredytu. Może ona też przewyższać wartość nieruchomości, stanowiącej jej zabezpieczenie.
O co chodzi?
Z taką sytuacją związany jest proces bez precedensu, który rozpoczął się na początku 2014 roku w Krakowie. Klient Raiffeisen Banku pozwał ten bank za kredyt hipoteczny w walucie szwajcarskiej. Krakowianin, Tomasz Sadlik chce udowodnić przed sądem oszustwo pracowników banku i wywalczyć unieważnienie kredytu. Jeśli do tego dojdzie, otworzy to drogę innym kredytobiorcom zmagającym się ze spłatą wysokich kredytów we frankach szwajcarskich, do walki o swoje prawa w sądzie.
Zdaniem powoda, przed zaciągnięciem pożyczki we frankach szwajcarskich został on wprowadzony w błąd, przez co obecnie, po zmianie kursu franka w stosunku do złotego, jest zobowiązany do spłaty dwukrotnie wyższych rat kredytu.
Jaki kredyt jest przedmiotem sporu?
Raiffeisen Bank w 2007 roku udzielił klientowi, Tomaszowi Sadlikowi kredytu hipotecznego na kwotę ponad 600 tys. zł, na 30 lat, z przeznaczeniem na zakup nieruchomości w Krakowie. Był to kredyt denominowany we frankach szwajcarskich, opiewający łącznie na kwotę 290,3 tys. franków. Po pewnym okresie spłaty, klient wyliczył, że spłacił już bankowi 250 tys., a nadal ma do spłaty 277 tysięcy plus odsetki, po 10 tys. miesięcznie. W styczniu 2013 roku bank rozwiązał z klientem umowę kredytu hipotecznego i jednocześnie poinformował, że będzie prowadzić egzekucję z nieruchomości obciążonej hipotekami, a ponadto z innych źródeł majątku kredytobiorców, w tym wynagrodzenia za pracę jednego z małżonków. Było to związane z faktem, że wartość nieruchomości stanowiącej zabezpieczenie spłaty kredytu okazała się być niższa, niż wysokość zadłużenia wobec banku.
Tomasz Sadlik w pozwie przeciwko Raiffeisen Banku wskazuje, że nie został w sposób prawidłowy poinformowany o ryzyku walutowym wiążącym się z zaciągnięciem kredytu we frankach szwajcarskich. Wnosi też o stwierdzenie nieważności zawartej z Raiffeisen Bankiem umowy kredytowej, zasądzenie od pozwanego banku kosztów sądowych oraz wstrzymanie prowadzenia egzekucji bankowej z nieruchomości objętej kredytem i innych składników majątkowych do czasu zakończenia postępowania sądowego. Wnosi też o zwolnienie z opłat sądowych z powodu ciężkiej sytuacji finansowej.
Dodatkowo, już podczas rozprawy sądowej, powód dodał roszczenie dotyczący możliwości przewalutowania umowy na złotówki. Strona oskarżana, Raiffeisen Bank Polska wniósł natomiast o oddalenie pozwu w całości. Raiffeisen Bank nie poczuwa się do winy i deklaruje, że wszyscy klienci byli informowani o ryzyku walutowym.
Przebieg rozprawy
Dotychczas sąd dopuścił szereg dowodów w sprawie, przesłuchał powoda, ale jego była małżonka, która zaciągała z nim kredyt, skorzystała z prawa do odmowy zeznań. Sąd nie przesłuchał również byłej pracownicy Raiffeisen Banku, która w rzeczywistości udzieliła klientowi kredytu. Powód obecnie zobowiązany jest do ustalenia jej aktualnego miejsca zamieszkania. W ten sposób rozprawa została odroczona.
Pro Futuris
Sprawa kredytobiorcy z Krakowa, który czuje się oszukany przez Raiffeisen Bank w związku z zaciągnięciem kredytu walutowego, nie jest odosobnionym przypadkiem. Szacuje się, że około 700 tys. Polaków jest w podobnej sytuacji. Tomasz Sadlik założył w Krakowie stowarzyszenie osób poszkodowanych przez hipoteki Pro Futuris, mające obecnie ponad 1000 członków chcących walczyć z bankami na drodze sądowej.