Od nowego roku wzrośnie stawka minimalna za pracę na pełnym etacie. Wyniesie ona minimum 1386 zł brutto. Co ciekawe, ekonomiści są zdania, że minimalna płaca nie ma uzasadnienia, a na dodatek szkodzi polskiej gospodarce. Związki zawodowe domagały się podniesienia minimalnego wynagrodzenia za pracę na pełnym etacie o około 200 zł. Chciały, aby stawka ta została podniesiona do poziomu 1500 zł z obecnych 1317 zł. Po burzliwych negocjacjach ze związkami zawodowymi, rząd ogłosił, że płaca minimalna wzrośnie, ale jedynie o 69 zł. Sprzeciw wobec takiej decyzji Rady Ministrów wyraził wicepremier Waldemar Pawlak oraz minister pracy Jolanta Fedak.
Teoretycznie, wzrost płacy minimalnej ma poprawić sytuację osób najsłabiej zarabiających, ale zdaniem specjalistów, taka podwyżka może tylko zaszkodzić. Dzieje się tak dlatego, że każda podwyżka płacy minimalnej powoduje zwolnienie z pracy osób, których wartość płacy w firmie jest wyższa od ich wkładu pracy. Wyższe płace w sposób naturalny podwyższają koszty przedsiębiorstwa, co przekłada się na wzrost cen. Ten z kolei powoduje spadek popytu i w efekcie ograniczenie sprzedaży. Firmy zmuszone są zmniejszać skalę produkcji, zwalniając pracowników, których wydajność jest zbyt niska, jak na otrzymywaną przez nich płacę. Podnoszenie płac minimalnych prowadzi także do rozwoju tzw. szarej strefy w Polsce, przede wszystkim w biedniejszych regionach.
Związki zawodowe obstają przy swoim, że płaca minimalna to bariera, która ogranicza wyzysk pracowników. Najgorzej zarabiający od nowego roku będą mieli zagwarantowane około 40% średniej krajowej. Patrząc na stawki minimalne obowiązujące za pracę w Europie, Polska plasuje się mniej więcej w połowie stawki. Nie możemy równać się z poziomem najniższych wynagrodzeń we Francji, Irlandii, Wielkiej Brytanii czy w Holandii, bowiem tam świadczenie jest nominalnie około 4 razy wyższe niż w Polsce. Natomiast, na tle nowych członków Unii, wypadamy zdecydowanie najlepiej.
Ekonomiści apelują o to, aby przyjąć rozwiązania niemieckie, czy włoskie i doprowadzić do całkowitej likwidacji minimalnego wynagrodzenia. Waldemar Pawlak natomiast sugeruje, aby płacę minimalną powiązać z kondycją polskiej gospodarki. Oznacza to, że jeśli PKB szedł by w górę, automatycznie rosłoby również minimalne wynagrodzenie.
Jednocześnie, spadek dynamiki PKB oznaczałby automatycznie mniejsze płace najmniej zarabiających. Związki zawodowe są gotowe zgodzić się na powiązanie płacy z kondycją gospodarki, ale tylko wówczas, gdy płace minimalne nie spadałyby łącznie z jej pogorszeniem. Jest to tzw. koncepcja „rzeki bez powrotu”.
M.M.
bankowynet.pl