W ostatnich tygodniach punktem zainteresowania całej Unii Europejskiej i nie tylko, była sytuacja istniejąca w Irlandii. Zielona Wyspa zmaga się z niebagatelnymi problemami finansowymi, które spowodowały, że w końcu poprosiła ona o pomoc wspólnotę. To wywołało umiarkowany optymizm wśród inwestorów rynków światowych, ale już dziś pojawiły się kolejne obawy o przyszłość pozostałych, peryferyjnych gospodarek strefy euro. Trzeba powiedzieć, ze w najbliższym czasie inwestorzy zwrócą się w stronę Portugalii i będą uważnie śledzić wydarzenia mające z nią związek.
Irlandia to drugi, po Grecji, kraj należący do Eurolandu, który w tym roku stanął w obliczu bankructwa. Budżet tego kraju został całkowicie zrujnowany w wyniku udzielenia pomocy dla sektora bankowego, który miał niebagatelne problemy po załamaniu się irlandzkiego rynku nieruchomości. W wyniku owych kłopotów tegoroczna dziura budżetowa Irlandii sięgnęła aż 12% PKB. Jeśli dodatkowo weźmie się pod uwagę całą pomoc przeznaczoną dla kredytodawców, to wielkość luki w budżecie rozrasta się do 32% produktu krajowego brutto.
Rząd Irlandii kilka tygodni wahał się i rozważał możliwość skorzystania z pomocy Unii. W minioną niedzielę zakomunikowano, że rozpoczęły się oficjalne rozmowy pomiędzy dublińskim rządem a Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Unią Europejską. Pomocną dłoń do Irlandii wyciąga Wielka Brytania i Szwecja. Łącznie kwota wsparcia nie powinna przekroczyć 100 mld euro. Szef irlandzkiego rządu, premier Brian Cowen oczekuje, że rozmowy zostaną sfinalizowane w ciągu kilku kolejnych tygodni.
Poniedziałek rozpoczął się bardzo dobrze na światowych giełdach. Informacje dotyczące rozpoczęcia negocjacji wywołały optymizm na rynkach, dzięki czemu euro umocniło się i nastąpiły wzrosty na rynkach akcji. Entuzjazm inwestorów szybko jednak ostygł, ponieważ wzrosło napięcie wokół pozostałych krajów strefy euro, również zmagających się z dziurą budżetową. W szczególności mowa tu o Portugalii.
O utracie zaufania do tego kraju dobitnie świadczy wzrost kosztu ubezpieczenia długu lizbońskiego rządu. Warto powiedzieć, że portugalskie CDSy (credit default swaps) poszły w górę o 29,5 punktów bazowych do 447 pb. Z kolei irlandzkie CDSy powędrowały do okolic 520 pb. po piątkowym zamknięciu na poziomie 507 pb. Dla porównania dodajmy, że koszt ubezpieczenia greckiego długu osiągnął pułap 1.004 pb.
Proces pomocy unijnej dla Irlandii jest mocno skomplikowany z uwagi na to, że irlandzka Partia Zielonych ogłosiła, że w nowym roku opuści rząd, przez co premier Brian Cowen stanie na czele rządu mniejszościowego. Będzie on miał spore trudności z przeprowadzenie reform, w tym z wprowadzeniem podwyżki podatków. Agencja Moody`s już teraz zapowiedziała, że może obniżyć rating Zielonej Wyspy.
źródło: Bankier.pl,
P.L., “Po Irlandii przyszła kolej na Portugalię”.