4.6 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024
Strona głównaAktualnościNiepewne perspektywy fiskalne

Niepewne perspektywy fiskalne

Po długotrwałych rozmowach toczonych pomiędzy partiami powstała koalicja rządowa. W jej skład oprócz PiS weszła populistyczna Samoobrona oraz LPR. W tej sytuacji dużą niewiadomą staje się kształt przyszłej polityki gospodarczej rządu. Przewidywany na 2006 r. wzrost deficytu fiskalnego w relacji do PKB oznacza niestety, że korzystna sytuacja gospodarcza nie tylko nie jest wykorzystywana do przeprowadzenia reformy finansów publicznych, ale efekty szybszego wzrostu PKB są “przejadane”. Wrażenia tego nie zmieniają przedstawione niedawno propozycje Ministerstwa Finansów dotyczące zmian w systemie podatkowym oraz ubezpieczeń społecznych, nie pozwalające liczyć na znaczącą redukcję deficytu fiskalnego Polski w najbliższych latach. Z populistycznymi partnerami w rządzie PiS, szanse na reformę finansów publicznych jak również zmniejszenie skali ogólnych obciążeń podatkowych gospodarki maleją.
Nowa koalicja rządowa wreszcie powstała.
Po długim okresie rozmów koalicyjnych doszło do zawiązania koalicji rządowej. Oprócz Prawa i Sprawiedliwości (PiS), utworzyły ją ugrupowania o charakterze populistycznym – Samoobrona oraz Liga Polskich Rodzin (LPR). W tej sytuacji rodzi się pytanie o kształt przyszłej polityki gospodarczej rządu. Czy Samoobrona i LPR będą miały szanse zrealizować przynajmniej część ze swoich koncepcji ekonomicznych, które mogą zostać źle przyjęte przez rynek finansowy? Na razie wygląda na to, że nie, ponieważ PiS twardo broni swoich koncepcji polityki gospodarczej. Pytanie, jak długo jego populistyczni sojusznicy będą się biernie przyglądać realizowanej polityce gospodarczej i nie będą próbować zdobywać głosów poprzez zgłaszanie popularnych społecznie, ale kosztownych dla gospodarki rozwiązań. Wydaje się prawdopodobne, że momentem, gdy koalicja przestanie być spójna w kwestii polityki gospodarczej będzie okres prac nad budżetem państwa na 2007 rok. Założenia makroekonomiczne będą gotowe już na początku lata, ale kluczowe decyzje w sprawie kierunków wydatkowania środków publicznych zapadać będą po letnich wakacjach.
…ale niepewność co do polityki gospodarczej nie znikła.
Pomimo utworzenia koalicji rządowej niepewność polityczna w kontekście kształtu polityki gospodarczej utrzymuje się na wysokim poziomie. Dała temu wyraz agencja ratingowa Standard and Poor’s. Mianowicie, 24 kwietnia ogłosiła ona swoją decyzję o zmianie perspektywy ratingu dla Polski z pozytywnej na stabilną. Same oceny ratingowe pozostały na razie bez zmian, tzn. na poziomie BBB+ dla długoterminowego długu w walutach obcych, A- dla długoterminowego długu w walucie lokalnej, oraz A- dla krótkoterminowych zobowiązań w złotych. Pogorszenie perspektywy ratingu zostało uzasadnione przez “trwającą niepewność polityczną, niejasne perspektywy reform strukturalnych oraz konsolidacji fiskalnej oraz pogarszającą się perspektywę wejścia do strefy euro”. O ile “stabilna” perspektywa ratingu wydaje się uzasadniona ze względu na to, że niepewność dotycząca sytuacji politycznej i polityki makroekonomicznej rządu jest faktycznie duża, to nie można zapominać, że na tle innych krajów regionu, gdzie ratingi są często lepsze (np. Węgry), Polska wypada dość korzystnie biorąc pod uwagę naprawdę bardzo dobrą sytuację makroekonomiczną. Niemniej agencja Standard and Poor’s uznała, że wymienione negatywne czynniki nie są w pełni rekompensowane przez bardzo dobre perspektywy wzrostu gospodarczego w Polsce. Na pocieszenie można przytoczyć opinię analityka S&P, Kai Stukenbrock, że “perspektywa ratingu Polski może zostać zrewidowana z powrotem na pozytywną jeśli rząd przedstawi czytelny i wiarygodny plan redukcji deficytu fiskalnego i wyhamowania tempa wzrostu długu”. W związku z tym uważamy, że szanse na obniżenie ratingów Polski w najbliższym okresie są raczej niewielkie. Niemniej jednak, w długim okresie ocena agencji ratingowych (a także szansa na podtrzymanie wysokiego tempa wzrostu gospodarczego) będzie w dużym stopniu zależała od polityki gospodarczej rządu i zdolności do kontynuowania konsolidacji fiskalnej. Kluczowym elementem będzie oczywiście budżet na rok 2007.
Zmarnowana szansa?
Punktem wyjścia dla tworzenia przyszłorocznego budżetu będzie obecny stan finansów publicznych. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wyniki polskich finansów publicznych w 2005 r. były lepsze niż oczekiwano. Według notyfikacji fiskalnej, która została wysłana do Komisji Europejskiej, deficyt fiskalny Polski (ang. general government deficit) osiągnął w minionym roku 2,5% PKB, a dług publiczny 42,5% PKB. Obie wielkości zostały obliczone według standardów ESA95, przy założeniu, że otwarte fundusze emerytalne są elementem sektora finansów publicznych. Wyniki te są lepsze niż wcześniejsze szacunki – w styczniowej aktualizacji Programu Konwergencji zakładano, że deficyt fiskalny w 2005 r. osiągnął 2,9% PKB (szacunki długu pozostały bez zmian). Jednocześnie, według bieżących prognoz Ministerstwa Finansów deficyt fiskalny w 2006 r. wyniesie 2,8% PKB, czyli nieco więcej niż 2,6% PKB zakładane w styczniowym Programie Konwergencji. Planowany wzrost deficytu w relacji do PKB oznacza niestety, że korzystna sytuacja gospodarcza nie tylko nie jest wykorzystywana do przeprowadzenia reformy finansów publicznych, ale efekty szybszego wzrostu PKB są “przejadane”. Wrażenia tego nie zmieniają przedstawione niedawno propozycje Ministerstwa Finansów dotyczące zmian w systemie podatkowym i ubezpieczeń społecznych.
Klin klinem popychają.
W zamierzeniach autorów proponowane zmiany mają doprowadzić do zmniejszenia tzw. klina podatkowego i w efekcie do obniżenia bezrobocia oraz przyspieszenia wzrostu gospodarczego, bez jednoczesnego zwiększania deficytu fiskalnego. Z prezentacji reform przeprowadzonej przez wicepremier i minister finansów Zytę Gilowską wynika, że w 2007 r. nie będzie obiecywanej wcześniej redukcji stawek PIT do 18 i 32% z obecnych trzech stawek na poziomie 19, 30 i 40%. Ministerstwo Finansów obiecuje zrobić to w kolejnych latach, wraz z wdrożeniem innych korzystnych dla podatników rozwiązań. Jeśli chodzi o kroki, które mają zostać podjęte już w 2007 r., to najważniejsza będzie redukcja składki rentowej do 9% (płaconej w połowie przez pracownika i pracodawcę) z obecnych 13% oraz obniżenie składki na ubezpieczenie chorobowe do 1,8% z 2,45% (jej obowiązek spadłby jednak w całości z pracownika na pracodawcę). Według wyliczeń ministerstwa koszt wszystkich proponowanych zmian wyniesie w 2007 r. ok. 9,15 mld zł (podobnie w kolejnych latach). Ma on zostać pokryty wyższymi wpływami z podwyżek podatków pośrednich, dodatkowymi wpływami podatkowymi uzyskanymi dzięki walce z szarą strefą oraz poprzez eliminację niektórych ulg i zwolnień podatkowych. W rezultacie ogólny wpływ planowanej reformy na stronę dochodową budżetu na 2007 r. ma być neutralny, a w latach 2008-2009 bliski zeru (nieznacznie pozytywny lub negatywny).
Planowane działania, mające na celu redukcję obciążeń fiskalnych:
Obniżenie składki rentowej z 13% do 9% i na ubezpieczenie chorobowe z 2,45% do 1,8%. Zmiany te mają wejść w życie 1 stycznia 2007 r.
Obniżenie stawek PIT do 18 i 32% od 2009 r. Waloryzacja progów podatkowych i kwoty wolnej od podatku (być może już w 2006 r.), zamrożonych przez poprzedni rząd w 2002 r. Stopniowe wprowadzenie ulg prorodzinnych (w 2007 r. ulga dla rodzin posiadających troje lub więcej dzieci, w 2008 ulga dla rodzin z co najmniej dwójką dzieci, a od 2009 ulga za każde dziecko).
Szereg zmian upraszczających przepisy związane z podatkiem VAT i bardziej korzystny sposób rozliczania amortyzacji.
…oraz sposoby sfinansowania tych działań:
3,6 mld zł z tytułu zmian w podatku akcyzowym: zrównanie poziomu akcyzy na olej opałowy z akcyzą na olej napędowy (już od września 2006 r.), powrót do poziomu akcyzy na paliwa sprzed obniżki we wrześniu 2005 r., dostosowanie (podwyżka) stawek akcyzy na inne dobra, takie jak alkohol i wyroby tytoniowe, do regulacji UE.
1,5 mld zł z tytułu uporządkowania systemu podatkowego.
4,1 mld zł z tytułu eliminacji ulgi remontowej i innych ulg, oraz dzięki lepszej ściągalności podatków.
Patrząc na proponowane rozwiązania nasuwa się pytanie, jakie korzyści może przynieść gospodarce obniżka podatków sfinansowana… podwyżką podatków. De facto dojdzie przecież wyłącznie do zmiany struktury obciążeń podatkowych, a nie do zmiany ich poziomu. Wśród pozytywów takiego działania można dopatrzyć się ewentualnego zmniejszenia rozmiarów szarej strefy, np. w wyniku zrównania wysokości akcyzy na olej opałowy i napędowy. Wzrosną również nominalne dochody netto gospodarstw domowych (skutek obniżek składek i planowanej waloryzacji progów podatkowych i kwoty wolnej od podatku). Jednocześnie jednak mogą ujawnić się negatywne efekty proponowanej “reformy”. Przykładowo, wspominany wzrost nominalnych dochodów, dający nadzieję na podtrzymanie pozytywnych tendencji w gospodarce poprzez ożywienie popytu konsumpcyjnego, może zostać zniwelowany przez wzrost cen w gospodarce wynikający z planowanych podwyżek efektywnego obciążenia gospodarki podatkami pośrednimi (VAT i akcyza), które są przecież cenotwórcze. Propozycje ministerstwa nie zapowiadają poprawy losu najmniejszych przedsiębiorstw – eliminacja rozliczeń w postaci karty podatkowej i ryczałtu na pewno nie przypadną im do gustu. Najwięcej goryczy musi jednak dostarczyć pracodawcom fakt, że nie nastąpi szumnie zapowiadane obniżenie kosztów pracy. Ta część składek na ubezpieczenia społeczne, która jest płacona przez pracodawców zmniejszy się tylko o 0,2% podstawy wymiaru.
Podsumowując, zaprezentowane zmiany w systemie obciążeń fiskalnych mogą przynieść pewne pozytywne zmiany na rynku pracy. Najprawdopodobniej jednak będą one znikome, ponieważ nie nastąpi istotna redukcja klina podatkowego, rozumianego jako różnica pomiędzy całkowitym kosztem pracy ponoszonym przez pracodawców a efektywną (czyli uwzględniającą podatki pośrednie i wzrost cen) konsumpcją pracowników. Dlatego wydaje się, że proponowana “reforma” nie daje szansy na znaczące przyspieszenie długoterminowego wzrostu gospodarczego. Z drugiej strony, proponowane zmiany są neutralne dla budżetu, podczas gdy bardziej odważna reforma podatkowa, biorąc pod uwagę warunki polityczne, które uniemożliwiają obniżenia wydatków, mogłaby doprowadzić do znacznego wzrostu deficytu budżetowego już w 2007 r. Z tego punktu widzenia minister finansów zachowała się bardzo racjonalnie i odpowiedzialnie. Prawdopodobnie zdaje sobie ona sprawę, że polska gospodarka potrzebuje redukcji podatków w stosunku do PKB, a proponowane zmiany na to nie pozwolą. Wie jednak również, że będzie to możliwe tylko w przypadku poważnych ograniczeń po stronie wydatkowej finansów publicznych. Bez tego szybki wzrost gospodarczy w Polsce w kolejnych latach może się okazać zagrożony, a perspektywa wejścia Polski do strefy euro przesunie się na bliżej nieokreśloną przyszłość. Wejście Polski do strefy euro w obecnej dekadzie jest praktycznie niemożliwe.
Piotr Bujak
Ekonomista BZ WBK
źródło: Bank Zachodni WBK – informacja prasowa
sprawdź ofertę: Bank Zachodni WBK