-1.3 C
Warszawa
piątek, 22 listopada, 2024
Strona głównaAktualnościCzy w Polsce da się bezpiecznie zainwestować pieniądze?

Czy w Polsce da się bezpiecznie zainwestować pieniądze?

oplacalne_inwestycjeWedług sondażu zleconego przez Komisję Nadzoru Finansowego zdecydowana większość Polaków jest przekonana, że gdziekolwiek zdeponują swoje pieniądze, to będą one bezpieczne.

Zdziwieni?

I słusznie, bo sondaż ten przeprowadzono tuż przed wybuchem afery Amber Gold…

Po spektakularnym bankructwie tego przedsiębiorstwa Polacy zmienili swoje nastawienie. Inwestowanie i lokowanie pieniędzy przestało być już tak bezpieczne jak przedtem. Tym bardziej, że spadła też ufność w instytucje państwa, które (według opinii wielu komentatorów) w przypadku afery Amber Gold okazały się bezradne.

Czy w kraju, w którym żyjemy, da się jeszcze bezpiecznie zainwestować swój kapitał? A może najsensowniejszym rozwiązaniem jest chowanie gotówki do skarpety?

Spójrzmy na gwarancje bezpieczeństwa, które obiecują nam poszczególne produkty finansowe:

Bankowy Fundusz Gwarancyjny ochraniający lokaty

Nad bezpieczeństwem lokat, ale także pieniędzy na naszych rachunkach osobistych oraz wszystkich innych środków zgromadzonych w bankach, czuwa Bankowy Fundusz Gwarancyjny (BFG).

Czym on jest? Już tłumaczę – instytucja ta działa na mocy ustawy z dnia 14 grudnia 1994 roku. Jednym z jej podstawowych zadań jest zwrot środków pieniężnych do określonej wysokości, zgromadzonych na rachunkach bankowych w przypadku spełnienia warunku gwarancji. Mówiąc po ludzku – jeśli bank, w którym trzymamy swoje aktywa, zbankrutuje, Bankowy Fundusz Gwarancyjny odda nam nasze pieniądze.

W teorii. Ale może się okazać, że rzeczywistość wcale nie jest tak kolorowa. Profesor Krzysztof Rybiński napisał na swoim blogu, że depozyty osób prywatnych w Polsce to ponad 450 mld złotych, a BFG ma trochę ponad 7 mld złotych. Pokrycie gwarancjami depozytów wynosi więc mniej niż 2%. Prof. Rybiński wnioskuje: gwarancje do 100 000 euro są fikcyjne jeżeli padnie jakiś bank z pierwszej 10-tki.

Przerażające? Owszem, w czasach postępującego kryzysu nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego, co będzie za kilkanaście, a nawet kilka lat. Choć polski system bankowy wydaje się na chwilę obecną stabilny, przyszłość może nas bardzo zaskoczyć.

Ryzykowna giełda – przykład Facebooka

Gra na giełdzie i bezpieczeństwo inwestowania, to dla większości z nas dwie rzeczy, które wzajemnie się wykluczają. Jednak z drugiej strony – giełda kusi. Zwłaszcza gdy czytamy o sytuacjach, w których ktoś w kilka dni zarobił tyle, ile w kilka lat można zarobić na lokacie.

Aby zminimalizować ryzyko gry na giełdzie warto pamiętać o trzech rzeczach. Po pierwsze – wiedza, która ustrzeże nas od podejmowania nieracjonalnych decyzji. Po drugie – konsultacja naszych ruchów z osobami zaufanymi lub ekspertami. I po trzecie – zdrowy rozsądek. Na początku przygody z giełdą dobrze jest dłużej analizować sytuację, niż dokonywać impulsywnych sprzedaży i zakupów.

Wszystko to jednak może okazać się niewystarczające jeśli przyjrzymy się na przykład wahaniom Facebooka na giełdzie. Pięknie było przez chwilę: na otwarciu akcje Facebooka zyskały 10,5 procent. Początkowy kurs wyniósł 42,05 dol., na zamknięciu sesji spadł do 38,23 dolarów. Niedługo potem papier serwisu wyceniany był na niewiele ponad 27 dolarów. Sam Facebook po miesiącu stracił prawie 30 procent! Do dziś akcje Facebooka bardzo się wahają, ale nigdy nie przekroczyły jego początkowej wartości. A prognozy były bardzo, ale to bardzo optymistyczne.

– Wprowadzenie Facebooka na giełdę było bez wątpienia jedną z najbardziej medialnych operacji giełdowych ostatniego dziesięciolecia. O różnicy między bieżącym poziomem aktywności gospodarczej i wyceną określoną przez ubezpieczycieli firmy rozpisywała się prasa, a wprowadzeniu spółki na giełdę towarzyszyły bardzo wysokie ceny akcji. To jednak obróciło się tylko w krótkowzroczny sukces – komentują Grégory Moscato i Stéphane Cozzo z International University of Monaco.

Stabilne złoto w czasach drukowanego pieniądza

Złoto od dawna postrzegane było jako miejsce bezpiecznego schronienia i oaza stabilizacji. W dawnych, pięknych czasach pieniądz miał w nim pokrycie. Niestety – żyjemy w czasach drukowanej gotówki i tworzenia przez banki fikcyjnego długu. Czy więc wciąż warto inwestować w ten cenny kruszec?

Każdy szanujący się inwestor odpowie, że tak. Ale nie wszystko. Część kapitału ulokowana w fizycznym złocie to gwarancja jako takiej stabilizacji nawet w ciężkich czasach, w których pieniądz traci na wartości.

Bardzo istotną zaletą fizycznego złota jest to, że politycy nie mają wpływu na jego ilość. A ilość złota jest ściśle ograniczona i już od wielu lat rośnie o ok. 2 proc. rocznie (tyle się go wydobywa). Nie można go dodrukować, tak jak odłożone w skarpecie pieniądze. Mało prawdopodobne jest więc to, aby ulokowanie naszego kapitału w złoto było nieopłacalnym pomysłem. Może i wiele nie zyskamy, ale za to nasze pieniądze bezpiecznie przeleżakują nawet najcięższe czasy.

Nieruchomości w Polsce i na rynkach azjatyckich – bezpieczeństwo potwierdzone notarialnie

Zainwestowanie pieniędzy w nieruchomość pod wynajem wciąż wydaje się dobrym pomysłem. Nawet jeśli nie dysponujemy wystarczającą kwotą wystarczającą na jego kupno – niskie raty kredytów hipotecznych i spadające ceny nieruchomości skłaniają do wzięcia kredytu na zakup mieszkania pod wynajem. Jak zauważają eksperci Expandera i Metrohouse, na różnicy pomiędzy ratą a czynszem można zarobić aż 1300 PLN miesięcznie.

Często zdarza się, że mieszkanie, które chcemy kupić jest już obciążone kredytem hipotecznym. Przed kupnem mieszkania warto więc zajrzeć do księgi wieczystej i dokładnie wczytać się w jej III i IV rozdział. Znajdziemy tam informacje o wpisie banku – jego nazwę, kwotę wpisu hipoteki oraz ograniczenia dotyczące nieruchomości np. służebność, wszczęte egzekucje itp. Lepiej za w czasu wszystko dokładnie sprawdzić, dzięki temu unikniemy rozczarowania.

Umowę kupna sprzedaży nieruchomości podpisujemy u notariusza. Notariusz jest osobą zaufania publicznego. Jest gwarantem bezpieczeństwa obrotu prawnego. Z tego też powodu, fakt sporządzenia umowy sprzedaży – zarówno dla nabywcy, jak i zbywcy – przyczynia się do zagwarantowania tym stronom bezpieczeństwa dokonanej transakcji.

A jeśli zdecydujemy się na zainwestowanie pieniędzy w nieruchomość poza granicami naszego kraju?

Spójrzmy jakie gwarancje polskim inwestorom daje firma zajmująca się inwestowaniem kapitału w Chinach. Marco Beniamino Brioschi jest Włochem, właścicielem firmy B.ILO Poland, która zajmuje się inwestowaniem kapitału w nieruchomości na rynkach azjatyckich. – Każda transakcja, którą dokonujemy jest potwierdzona notarialnie. Klient otrzymuje akt własności nieruchomości potwierdzony przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Ambasadę Chińską. Biorąc pod uwagę najgorszy scenariusz, załóżmy że moja firma rozpływa się w powietrzu i przestaje istnieć. Wówczas inwestor zostaje z dokumentem potwierdzającym akt własności nieruchomości w Chinach, którego prawdziwość potwierdził polski notariusz, MSZ oraz Ambasada Chińska. Nie musi jechać do Chin, aby odzyskać swoje pieniądze. W odzyskaniu zainwestowanego kapitału pomoże mu Ambasada Chin w Polsce – zapewnia Brioschi.

Bezpieczeństwo przede wszystkim

Możliwości inwestycyjnych jest bardzo dużo. Banki oraz inne podmioty finansowe kuszą nas na różne sposoby. Każdy z produktów ma swoje dobre i złe strony. Niezależnie jednak od tego w co zdecydujemy się zainwestować nasze pieniądze, warto na pierwszym miejscu postawić względy bezpieczeństwa. I zadać sobie kluczowe pytanie: jakie mamy gwarancje (najlepiej na piśmie), że inwestycja, w którą zdecydujemy się ulokować nasz kapitał jest wypłacalna i bezpieczna?

autor: Paweł Jaroszyński